PHI PHI ISLAND - Yo ho ho..and the bottle of CHANG
Pływamy. Tak tak... ku uciesze łódkolubnej Reni znowu pływamy. Na wyspie można wykupić pół/cało dniowe wycieczki po okolicznych wyspach. Już pierwszego dnia pobytu ustaliliśmy, że jeden dzień na pewno poświęcimy na taki trip. Po wizycie na Bamboo stwierdziłem, że pływanie łódką, której silnik uniemożliwia konwersację, ba... nawet usłyszenie własnych myśli, jest dobre przez godzinę (tyle płynie się na Bamboo), ale nie przez cały dzień - to ma być przyjemność. Nasza uwaga skierowana więc była na kapitana Boba, który roznosił swoje ulotki na plaży. Oferował całodzienne wycieczki swoim jachtem, na ulotce napisane było: FREE UNLIMITED BEER - stwierdziliśmy, że to przeznaczenie, i choć wycieczka z nim jest ponad 2 razy droższa niż łodziami motorowymi zdecydowaliśmy się. Jako, że Bob zapytany o to, ile osób musie się zebrać, żeby rejs się odbył, powiedział, że max zabiera 12 osób, a dolnego limitu nie ma. Prócz nas nie zgłosił się NIKT. Bob miał trochę skwaszoną minę, my - cały jacht tylko dla siebie - YEAH!!
Już po paru minutach okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Nawet płynąc na silniku, robiliśmy to w kompletnej ciszy. No nie zupełnie, bo Bob do swoich wodoodpornych JBL'i podłączył swojego ipod'a i zapodawał ścieżkę dźwiękową z jakiegoś "gniewu oceanu" czy innego "wielkiego błękitu" co robiło niesamowity klimat - Agrrrrrrrrrr...
Kolejną z atrakcji (której nie przewidzieliśmy wcześniej) była oczywista - jak się dłużej zastanowić. Żaglówka w odróżnieniu od "speedboatów" i typowo Tajskich "taxi-boat" ma kil. I nie podpłynie jak wszyscy inni do samej plaży. Bob cumował więc ok 200 m od każdego miejsca jakie mamy odwiedzić, a potem, co kto lubi, płetwy+ maska, kajak...itp. Super sprawa... niestety ciężko zabrać aparat :(
W końcu, wyczekiwana przez Renię wizyta na Maya Beach. Gdzie kręcili "The Beach" z Leo. Plaża nic specjalnego, za to sama zatoka piękna. Niestety całe tabuny turystów, choć podobno potrafi być ich tam dużo więcej. Pogoda nie-zdjęciowa, pochmurno i blado, choć z drugiej strony to dobrze bo po całym dniu na łodzi w słoneczny dzień skóra by z nas zeszła po raz kolejny...
PHI PHI ISLAND - Apache Beach Bar - Nocne zabawy z ogniem...
Zgodnie z zasadą że lepsze jest wrogiem dobrego, kolejny wieczór spędzamy w Apache Beach bar... dobrze nam tam, a i do "nocnego" nie daleko ;)