Koh Phi Phi
Wspominałem, że chodzimy na basen. Od około godziny 12.00 plaże wyglądają TAK. Woda cofa się z płytkiej zatoki setki metrów...
Sulio namierzył basen. Przy samej plaży, na piętrze, taki ze ścianą przez którą przelewa się woda - Bajer strasznie zdjęciowy. Do tego bar ze stołkami zanurzonymi w basenie, czego chcieć więcej? Całodzienny wstęp na basen 200 baht... (18 pln)
KOH PHI PHI - szkoła gotowania
Sulio za resztki swoich bahtów zapisał się na kurs do tajskiej szkoły gotowania... Pichcił jakieś zupy z mlekiem kokosowym, tajskie curry itp. Wrócił bardzo zadowolony ....
BananaBar...
Obok wejścia do naszej noclegowni znajdowały się metalowe "kręcone" schody przeciwpożarowe, prowadzące na dach - a tam Banana Bar. Bambusowe bungalowy, z poduszkami do chill'outowania, muza, drinki, shisha. Zamówiliśmy po margaricie i rozwaliliśmy się na poduchach....
...przy barze można było pobrać zmywalne farbki fluorescencyjne, Sulio zamienił się w Picassa i zaczął 'oznaczać teren'....
Obsługa jedna z milszych i najbardziej kokieteryjnych jakie spotkaliśmy w Tajlandii - drinki przynoszą Ladyboy'e (tak tak, ta urodziwa kelnera na zdjęciu raczej nie sika na siedząco) zwracając się do pań "madame", a do panów "darling". Nasz(a?) "darling" przyniósł butelkę likieru bananowego (w końcu to Banana Bar) i poił wszystkich wlewając ciurkiem do ust... Tak się nam spodobało, że nie poszliśmy na imprezę na plaży...
To już nasza ostatnia noc na rajskiej wyspie Phi Phi. Oczekiwania od "raju" były bardzo duże... wszystkie zostały spełnione, pogoda, plaże, woda, jedzenie. Do tego doszło kilka bardzo miłych niespodzianek. Np. myślałem, że będzie dużo drożej. Pokój 2 osobowy z łazienką, 100m od plaży 65 pln, pyszny obiad można zjeść już za 8-10 pln - znajdźcie mi takie ceny nad naszą bałtycką kałużą!!. Najmilszym zaskoczeniem był brak tłumów. Naprawdę można tu odpocząć - coś mi się zdaje, że to nie ostatnia nasza wizyta na tej wyspie....