foto blog Birma -Tajlandia
  • HOME
  • Day1-2
  • Day3
  • Day4
  • Day5
  • Day6
  • Day7
  • Day8
  • Day9
  • Day10
  • Day11
  • Day12
  • Day13-14
  • Day15
  • Day16-17-18
  • Day19-20
  • Day21
  • Day22
  • Day23-24
  • Day25-26
  • Day27-28
  • KOSZTY
  • KONTAKT

BAGO - Góry złota, brudne dzieci,  jednym słowem... czego więcej może chcieć fotograf??

Naszym driverem jest Miu, mieszkaniec Yangon, żonaty, dwójka dzieci, niekarany. Miły, sympatyczny, uczynny i odpowiadający na nasze wszelakie pytania. Wytrzymał nawet serie zapytań (jak z kałacha!) wypuszczona do niego przez Renie. Odpowiedział punkt po punkcie. Wyruszyliśmy ok. 11 rano, tradycyjnie już zaczynając od prób wysłania czegokolwiek, do kogokolwiek z jakiejkolwiek strony czy adresu  mailowego - error. Potem były tez próby w Bago i w Taungoo, gdzie spaliśmy...dupa blada.

Wracając do podróży z panem Miu - pierwszym punktem postojowym było Bago (na wschód od Yangon). Najpierw podjechaliśmy do Kyaik Pun Paya. Od razu oplata wjazdowa do Bago po 10$ od łebka. Potem na ten kwit wchodzi się do wszystkich świątyń i atrakcji w tym mieście, wiec lepiej nie zgubcie rachunku, bo inaczej znowu dyszka... Rzeczona świątynia poza swoja wielkością, to betonowy monument.  De gustibus non discutandum est - wiec oceńcie sami.
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Potem wjechaliśmy do samego Bago. Nasz Miu ma oczywiście swoje miejsca w które nas zawozi i tam ma żarcie za darmo jako prowizje. W Bago byliśmy w knajpie z widokiem na pagodę. Żartowaliśmy, ze każde podawane tam danie kosztuje 1300 kyatów + 100% za widok.
Picture
Picture
Picture
Potem było szaleństwo fotograficzne (i nie tylko) w Shwemawdan Pagoda. Atmosfera jaka panuje wokół nie da się porównać z niczym innym. Z jednej strony modlące się grupki wiernych, z drugiej pojedyncze osoby nie mniej żarliwie oddające cześć Buddzie gdzieś na uboczu. A dla kontrastu biegający wokół świątyni mali mnisi w wieku 6-10 lat, rozrabiający w sposób wręcz nieprawdopodobny! A wszystko to u  podnóża mieniącej się złotem w zachodzącym słońcu 114 metrowej stupy. Wszystko to jak los na loterii. Robiliśmy zdjęcia małym mnichom (zwanych przez Renie mniszkami), i po  każdym 'klik' musieliśmy im pokazać jak wyszło. Trwało to ok. 40 minut. Potem prezentem w postaci latarki dla jednego z nich spowodowaliśmy ponowny wzrost zainteresowania. Ledwo się stamtąd wydostaliśmy!
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
Picture
 Później już tylko droga. Przejechaliśmy sobie dość długi kawałek prawdziwa autostrada! Mimo, ze Birma jest jednym z najbiedniejszych krajów świata, to w przeciągu ostatniego roku zbudowano tu więcej kilometrów autostrady niż w Polsce. Ta łączy Yangon z nowa stolicą -Naypyidaw.
Jednak gdyby nasz rząd wybudował w Polsce choć kilometr drogi tymi metodami co rząd Birmy, to poległby (nie tylko w sondażach) w jednym momencie. Na drogach kamienie tłuką i układają kobiety i dzieci (7-15 lat). Praca jest katorżnicza, upal 35 stopni i patrzyliśmy tylko, czy gdzieś miedzy nogami łańcuchy nie pobrzękują...
Dojechaliśmy do przydrożnego hotelu, w
Taungoo gdzie było również paru innych białasów. Taungoo nie ma w sobie nic specjalnego, to po prostu mieścina położona w środkowej części kraju, co czyni zeń idealny przystanek na drodze północ-południe. Dwójka 18$... Musimy pogadać z naszym Miu, żeby wybrał trochę tańsze opcje. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy o problemach Birmy i Polski razem z naszym driverem. Po nieudanych próbach zaprzyjaźnienia się z birmańskim internetem poszliśmy na tzw. zasłużeńca...

NEXT-->>

Powered by Create your own unique website with customizable templates.